Muzyczne katharsis prosto z Krainy Tysiąca Jezior. Relacja z koncertu Swallow The Sun, Before The Dawn, Stam1na

Muzyczne katharsis prosto z Krainy Tysiąca Jezior. Relacja z koncertu Swallow The Sun, Before The Dawn, Stam1na

Trzy zespoły i trzy różne podejścia do ciężkiego grania. Element wspólny? Emocje. Fińskie Stam1na, Before The Dawn i Swallow The Sun dali koncert, który od energii przeszedł do zadumy, od żartu do melancholii.

Poznańskie 2progi tego wieczoru nie mogły narzekać na liczbę gości. Wieczór otworzyli panowie z Stam1na – i od razu było wiadomo, że będzie głośno i szybko, za sprawą piosenki „ Vereen piirretty viiva”. Dostaliśmy na start agresywne, ale melodyjne gitary i porcję energicznego screamu Antti „Hyrde” Hyyrynena. Podczas trashowego „Kadonneet kolme sanaa” Hyrde po raz pierwszy i nie ostatni poderwał tłum do wznoszenia okrzyków.

Zespół śpiewa po fińsku, co nie często zdarza się zespołom metalowym z tych rejonów. Nie zabrakło interakcji z fanami między piosenkami i dawki humoru. Chłopaki przyznali się, że znają najpopularniejsze polskie przekleństwo, a w zamian podzielili się własnym, „perkele”.

Następnie na scenie pojawili się melodic-death metalowcy z Before The Dawn, reaktywowanego w 2021 roku po 8 letniej przerwie.  Niespełna rok później do składu dołączył Paavo  Laapotti – finalista fińskiego The Voice, który przyciągnął uwagę Tuomasa Saukonnena wykonaniem ich „Deadsong”. Zespół zaczął od „My Darkness”, tytułowego kawałka z ich debiutanckiego albumu. Na dzień dobry dostajemy przyjemne, mocne gitary i perkusję, i growl przeplatający się z refrenowym czystym wokalem. Faithless, Dying Sun, As Above, So Below tylko dodały do tego koncertowego pieca, dostaliśmy kolejną porcję ciężkiego, melodyjnego brzmienia.

Panowie dali fanom chwilę oddechu przy „Monsters”, ale i to nie trwało długo -refren to już ogień, growl i ból. Na koniec zagrali, ku uciesze tłumu ,„Deadsong” – co stanowi bardzo ładną klamrę, Laapotti właśnie tym kawałkiem zaczął swoją przygodę z Before The Dawn i zakończył, przynajmniej tę jedną, małą przygodę w 2progach.

Gdy emocje jeszcze trzymały się tłumu, pojawili się Swallow The Sun, w czarnych chustach na głowach, i światłem reflektorów przebijającym się przez ich sylwetki. Jak tajemniczy, melancholijni prorocy. I tak też zaczęli – od niespiesznego, hipnotyzującego, ale nie pozbawionego mocy „Innocence was long forgotten” z najnowszej płyty” Shining”. Choć gitara i perkusja były doskonale słyszalne, głos Mikko Kotomäki gubił się gdzieś wśród instrumentów. Być może była to sprawa odsłuchu lub kwestie dźwiękowców, jednak w kolejnych utworach było już nieco lepiej. Pojawiło się 6 innych piosenek z nowej płyty: mistyczne i pełne bólu „What I have become”, dobitnie smutne „Characoal Sky”, niespieszne i operujące melodyjnymi riffami „MelancHoly” czy dotrzymujące kroku pozostałym „Under the Moon & Sun”. „Velvet Chains” usłyszeliśmy jeszcze zanim zespół wyszedł na scenę, jak zwiastun tego, co ma nadejść. Na szczególne wyróżnienie zasługuje gitarzysta i założyciel zespołu - Juha Raivio, który w swoich teatralnych ruchach zawarł całą kwintesencję tego,  co gra i stara się przekazać fanom. Choć zespół nie miał tak dobrego kontaktu z publicznością jak poprzednicy, tutaj było to nawet konieczne, by nie wypaść z roli i byśmy mogli pogrążyć się w tym muzycznym katharsis.

Można dojść do wniosku, że tego dnia przeszliśmy przed stadium młodzieńczego buntu w wykonaniu Stam1na, gniewu i pojawiających się refleksji Before The Dawn i dojrzałej świadomości bólu, rozdarcia, ale też pewnej nadziei od Swallow The Sun – ponieważ „Shining”, jak powiedział sam Raivio w jednym z wywiadów, prócz  tego całego przytłaczającego ładunku emocjonalnego niesie też pewne światło.

Komentarze: